Fotoeskapada.pl

Arrasy. Zamek Królewski na Wawelu - Historia Zbioru Arrasów.

Wiele dzieł sztuki dzieliło w ciągu wieków losy państwa. Odbijała się w nich jak w lustrze historia Polski. Tak też było ze słynną kolekcją arrasów króla Zygmunta Augusta. Nawet jak na czasy świetności państwa stanowiły ogromny majątek.

Umierając w 1572 roku władca zapisał je w testamencie swoim trzem żyjącym siostrom: Zofii, Katarzynie i Annie z zastrzeżeniem, że po ich śmierci mają tkaniny stać się własnością państwa i powróci do Polski.


Zatargi w sprawie tapiserii pojawiły się miedzy Anną Jagiellonką a sejmem, który zmusił ją do rezygnacji ze spadku po ukochanym bracie. Tak więc opony flandryjskie rozjechały się jeszcze w XVI wieku po świecie. By po kilkudziesięciu latach powrócić na Wawel. Ze Sztokholmu przywiózł je Zygmunt Waza kiedy jako Zygmunt III, wybrany w wolnej elekcji, miał panować w Polsce. Sprowadził też pozostałe traktując je jednak jak własność prywatną i zapisując w testamencie swoim dzieciom.




Władysław IV Waza po swojej koronacji w 1632 roku wysłał poselstwo do papieża Urbana VIII i w darze posłał mu serię z „Dziejów Mojżesza” o której do dzisiaj nic bliższego nie wiadomo. Siedzibą królewską była już Warszawa i arrasy zdobiły ściany Wawelu, jak również zamku warszawskiego. Spisując testament król Władysław postąpił bardzo uczciwie, tkaniny zakupione przez siebie podczas panowania przekazał swoim braciom, a zespół Zygmunta Augusta Rzeczypospolitej.


Groźba zniszczenia bądź grabieży zawisła nad cenną kolekcją podczas najazdu Szwedów. Rabowali Szwedzi co się dało, a Polacy ratowali za wszelką cenę swoje dobra. Jerzy Lubomirski piastujący wówczas stanowisko Marszałka Wielkiego Koronnego wywiózł arrasy do swojego majątku na Spiszu razem z klejnotami ze skarbca koronnego.


Po potopie abdykujący Jan Kazimierz nie uszanował woli swoich wielkich przodków. Chcąc wymusić na sejmie najkorzystniejsze warunki finansowe nie oddał arrasów lecz zastawił 157 sztuk u gdańszczanina Jana Gratty – kupca. Inne wywiózł ze sobą do Francji i sprzedał na licytacji. Dziesiątki lat rodzina Gratty musiała dbać o depozyt narodowy utrzymując go w dobrym stanie co pociągało za sobą niemałe koszty. Skarbiec państwowy był pusty, o wykupie nie było mowy .

Królowie elekcyjni wypożyczali z Gdańska tapiserie na uroczystości koronacyjne lub ślubne, tak jak Michał Korybut Wiśniowiecki , aby ozdobić nimi sale na Jasnej Górze podczas uroczystości ślubnych z Eleonorą Austriaczką. Po weselu zwrócił je rodzinie Gratty.


Dopiero za panowania Augusta II Sasa sejm ustanowił specjalny podatek na wykup arrasów i w 1724 roku odzyskano 156 sztuk. Bojąc się decyzji królewskich złożone zostały nie na zamku, a u Karmelitów w Warszawie, w skarbcu klasztornym. Odpowiedzialnym za nie był Podskarbi Wielki Koronny. Systematycznie dokonywano ich przeglądu, czyszczono, naprawiano ubytki.


Z okazji koronacji ostatniego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764 roku zawisły na zamku warszawskim i po raz pierwszy uległy zniszczeniu, poobcinano bordiury aby dopasować je do wymiarów ścian zamku.


W 1785 roku zbiór umieszczono w Pałacu Rzeczypospolitej, skąd na rozkaz carycy Katarzyny Wielkiej wywieziono je w 1795 roku do Rosji. Rozbito kolekcję umieszczając jej części w Gatczynie, w Pałacu Zimowym w Petersburgu, Muzeum Stajni Dworskich, w Akademii Sztuk Pięknych, w pałacu Liwadii na Krymie. Swoim kształtem nie pasowały do tamtejszych wnętrz, obcinano je więc, wycinano otwory na drzwi, na kominki, obijano nimi mniejsze meble. Było to celowe działanie ze strony caratu, aby zatrzeć ślady świetności Polski.


Po wojnie polsko-rosyjskiej na mocy traktatu ryskiego w 1921 okaleczone arrasy zwrócono, oddając również obcięte fragmenty, co umożliwiło częściową chociaż naprawę szkód. Powróciły na Wawel do pierwotnego miejsca przeznaczenia. Wydawało się, że nic nie może im już zagrozić.


Przyszedł sierpień 1939 roku, ogłoszono powszechną mobilizację, zbliżała się wojna. Należało ratować dobra kultury. 3 września zapakowane „skarby narodowe" z Wawelu, arrasy także przewieziono na galar wiślany i rozpoczęto podróż w stronę Sandomierza. Na wysokości Nowego Korczyna podczepiono galar do małego statku „Paweł”. W Kazimierzu Dolnym przeładowano wszystko ze statku na chłopskie furmanki aby dotrzeć do wsi Tomaszowice gdzie czekały samochody. Cennym ładunkiem od początku opiekowali się dr Stanisław Świerz-Zaleski kustosz, oraz Józef Polkowski z kierownictwa zamku. Brakowało benzyny, spadały bomby, zdecydowano się przekroczyć granicę państwa. 18 września przekroczono granicę z Rumunią. Transport dotarł do Bukaresztu i złożony został w polskiej oraz brytyjskiej ambasadzie. Z portu w Konstancy w listopadzie arrasy wyruszyły do Francji na statku „Ardeal”. A z Marsylii lądem do Aubusson słynącego kiedyś z produkcji tapiserii. Tu je przeglądnięto, wysuszono i dokonano spisu inwentarzowego. Kiedy Niemcy zaatakowały Francję stróże skarbu podjęli decyzję o dalszej drodze. Tym razem do Anglii.

Znaleziono w porcie w Bordeaux statek „Chorzów”. Mimo grożącego niebezpieczeństwa arrasy docierają do ambasady polskiej w Londynie, a stamtąd na „Batorym” mającym eskortę wojskową 13 lipca 1940 roku zawijają do Halifaxu. Złożone zostały w Ottawie na tzw. Farmie Eksperymentalnej tam doczekały końca wojny. Nie był to jednak koniec tułaczki tkanin. Spory o prawo własności, rozgrywki polityczne spowodowały, że dopiero w 1961 na statku „Krynica” powróciły do Polski.


Dziś pamiątka bezcenna, ślad potęgi Jagiellonów, dumnie wiszą w Komnatach Reprezentacyjnych Zamku Królewskiego na Wawelu zachwycając swoją formą kompozycyjną i wirtuozerskim wykonaniem turystów z całego świata.



Fot. Łukasz Schuster

Szczęśliwość Rajska, Bruksela, około 1550

Zamek Królewski na Wawelu

copyright ©Zamek Królewski na Wawelu


Anna Stalmach - Przewodnik po Krakowie