Fotoeskapada.pl

Poznańskie koziołki - szczypta historii i legendy.




W 1536 roku wybuchł w Poznaniu pożar, w czasie którego spłonął również ratusz. Było to ogromnie nieszczęście dla miasta. W latach 1540 – 1542 remontowano ratusz, a w szczególności jego wieżę. Mimo to jej stan nadal groził katastrofą. W 1550 roku rada miasta podpisała umowę na przebudowę, połączoną z rozbudową ratusza z architektem Janem Baptystą di Quadro z Lugano. Prace nad rozbudową trwały do 1560 roku. Di Quadro podwyższył budynek o jedną kondygnację, rozbudował w kierunku zachodnim, dodał attykę i trzykondygnacyjną loggię. Podczas tego remontu zamówiono u zegarmistrza Bartłomieja Wolffa z Gubina nowy zegar, który posiadał trzy pełne tarcze i jedną pół tarczę oraz ‘urządzenie błazeńskie, czyli parę figurek trykających się koziołków’. Zegar zainstalowano w 1551 roku. Była to bardzo ważna dla Poznania decyzja, ponieważ w tym czasie tylko najbogatsze miasta mogły na taki wydatek sobie pozwolić.




Jak głosi legenda, gdy zegar był gotowy rajcy miejscy postanowili wydać huczną ucztą z okazji montażu zegara. Pracy przy przygotowaniu biesiady było co nie miara, a kucharze uwijali się jak w ukropie. Na główne danie miała być podana pieczeń z sarniego udźca. Do obracania pieczeni na rożnie został wyznaczony mały kuchcik Pietrek. Niestety, podczas pieczenia nieuważny kuchcik spalił sarnią pieczeń. Zdesperowany mistrz kucharski Mikołaj posłał Pietrka do rzeźni po nowe mięso na pieczeń, ale ponieważ było to już sobotnie popołudnie, wszystkie kramy mięsne były zamknięte. Po bezskutecznych poszukiwaniach chłopiec wyszedł poza mury miejskie, gdzie na łąkach nad Wartą zauważył pasące się dwa malutkie, białe koziołki. Nie namyślając się długo, porwał je i przyprowadził pod ratusz. Koziołki czując, że ich koniec jest bliski, wyrwały się chłopcu, uciekły i wbiegły po schodach na ratuszową wieżę. Tam na oczach zgromadzonego tłumu przestraszone zaczęły się trykać rogami. Widok koziołków tak rozbawił rajców miejskich, wojewodę i wszystkich gości, że darowali Pietrkowi jego winę, a zegarmistrzowi polecili wykonanie specjalnego mechanizmu, który uruchamiałby każdego dnia zegarowe koziołki. Na pamiątkę tego wydarzenia, raz dziennie o godzinie 12:00 można zobaczyć Pyrka i Tyrka trykających się 12 razy. Koziołki otrzymały swoje imiona w wyniku konkursu radiowego. W lipcu 2002 roku Andrzej Gogulski i Agnieszka Kasprzyk poprosili w swoim programie słuchaczy Radia 88,4 FM Złote Przeboje o wymyślenie imion dla poznańskich koziołków. Ojcem chrzestnym Tyrka i Pyrka został pan Bogdan Jaremko. Pyrek, ponieważ na terenie Poznania i całego województwa wielkopolskiego na ziemniaki mówi się pyry, a Tyrek, gdyż koziołki trykają się ze sobą.

A co stało się z żywymi koziołkami z poznańskiego ratusza? Na szczęście nie trafiły na stół zacnych gości. Ściągnięto je z wieży i oddano właścicielom.


Justyna Ciupa - Przewodnik po Poznaniu